piątek, 29 marca 2013

           Później pamiętam tylko tyle że doczołgałam się do drzwi i poszłam spać. Rano obudził mnie dzwonek nich. Była to zapewne właścicielka tego mieszkania. Nie wiem dlaczego ale gdy wstałam miałam na sobie pidżamy. WTF? Przecież nie pamiętam żebym je wkładała. Podeszłam do drzwi i spojrzałam w wizjerek. Tak to ona. Otworzyłam je. Weszła do mieszkania i oceniła wzrokiem jego stan.
-O 17:00 przyjadą tu nowi. Do 16:30 ma być wszystko posprzątane.-Powiedziała właścicielka mieszkania
-Dobrze, postaram się. - Spojrzałam na zegarek była 12:30!
Miałam cztery godziny. Na podłodze pałętały się ubrania, w kuchni brudne naczynia, brudne lustra a o podłodze nie wspomnę. Gdy pani Hania wyszła zabrałam się d porządków. Ale oczywiście ktoś mi musiał przerwać. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. To był Lou.
-Przyszłem na późne śniadanie. - zachichotał
-Lou, nie czas na żarty, wejdź muszę posprzątać chałupę w 4 godz.
-Wow, masz tak jak u nas-Uśmiechnął się- a z tym śniadaniem to na prawdę mam ochotę z tobą zjeść.
-Jeśli zadowolisz się miską płatków to zapraszam.
Usiedliśmy przy stoliku w kuchni. Nasypałam nam płatki i zaczęliśmy jeść. Po skończeniu Wstał i zabrał się do mycia lustra. W trakcie zmywania zapytałam:
-Lou co robisz?
-A co myślisz że zostawiłbym cię z tym sam?-Uśmiechnął się znowu. Dopiero po 15 sekundach zorientowałam się że cały czas się na niego gapiłam jak na obrazek. 
-Trochę mi to nie wychodzi-Powiedział z śmiechem
-Wiesz co idź już p te składniki na ognisko zanim zdemolujesz mi do końca lustro.Też się zaśmiałam.
-No to do zobaczenia kochanie-Nazwał mnie "kochanie" :D 
-Pa- Pocałował mnie w policzek i wyszedł. Zanim się otrząsnęłam minęła dobra minuta. Później dokończyłam zmywanie. I zaczęłam sprzątać kuchnie (odkurzać, myc podłogę). Potem zabrałam się za salono-sypialnie. Przypominam że była to kawalerka. Z tym było o wiele trudniej. Rzuciłam na kupę ubrania. Podkurzałam, umyłam podłogę, pościeliłam łóżko, umyłam podłogę i lustra. Była 15:00. Nie było aż tak źle. Poszłam do łazienki, wyszorowałam wannę, umywalkę i umyłam znowu lustro, wielkie lustro. Odkurzyłam dywan. I zabrałam się za pakowanie. Spakowałam kosmetyczkę i włożyłam do walizki z wzorem zebry.Składanie ubrań zajęło mi dobre 20 minut. Wepchnęłam je do walizki. Na zegarku widniała godzina 16:20. Położyłam się na kanapie. Lecz moja drzemka nie trwała długo.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz